Restrukturyzacja czasu apokalipsy

 

 

W przypadku zagrożenia niewypłacalnością albo niewypłacalności przedsiębiorcy obowiązujące prawo przewiduje stosowanie procedur sądowych: restrukturyzacyjnych i upadłościowych. W warunkach epidemii zamrożeniu uległa znaczna część życia gospodarczego i wielu przedsiębiorcom wyschły źródła przychodów. To jakby pracujący silnik naraz utracił dostęp do oleju silnikowego. Co gorsza sądy upadłościowe, które nie grzeszyły wcześniej szybkością rozpatrywania spraw są w stanie kwarantanny. Ale nawet gdyby były czynne 24 godziny na dobę, to zapewne nie potrafiłyby szybko obrobić przewidywanej liczby spraw dotyczących niewypłacalności. Ponadto czy w tych warunkach fala upadłości nie podkopałaby zdolności gospodarki do reaktywacji w okresie postepidemicznym? Mamy do czynienia z bezprecedensową sytuacją, w której przyczyny niewypłacalności nie są indywidualne ale wiele z nich może być sprowadzona do wspólnego mianownika jakim jest SARS-CoV-2. Życie menedżera nie jest obecnie sielanką. Nie tylko dlatego, że ma nalewać z próżnego. Jeżeli nie złoży w terminie 30 dni od obiektywnego ujawnienia się przesłanek upadłości stosownego wniosku do sądu, to może odpowiadać karnie, cywilnie (nawet do wysokości wszystkich zobowiązań przedsiębiorcy), a nawet może zostać pozbawiony prawa zasiadania w zarządach spółek na kilka lat. Od razu widać, że prawo przeznaczone dla normalnych warunków obrotu gospodarczego nie zdaje egzaminu w warunkach nadzwyczajnych.

 

Warto zatem odkurzyć idee legislacyjne z czasów apokalipsy. W czasach pierwszej wojny światowej ustawodawstwo niemieckie (obowiązujące m.in. na Śląsku i w Wielkopolsce) oprócz ogólnych przepisów konkursowych wprowadziło osobny segment regulacji poświęconej skutkom gospodarczym wojny. W obecnych warunkach ustawodawca również powinien wprowadzić uproszczoną procedurę quasi – restrukturyzacyjną nadającą się do masowego, pozasądowego stosowania.

 

Procedura powinna być wszczęta bez udziału w tym sądu przez zwykłe, pisemne oświadczenie przedsiębiorcy, że został dotknięty epidemią . Powinno być ono udostępnione publicznie za pomocą nowych technologii. O złożeniu oświadczenia powinien zostać powiadomiony, elektronicznie, naczelnik urzędu skarbowego. Dobrym pomysłem byłoby posługiwanie się w obrocie dodatkiem firmowym „w postępowaniu ochronnym”. Przesłanką złożenia oświadczenia przez przedsiębiorcę powinna być – definiowana już w prawie - niewypłacalność albo zagrożenie niewypłacalnością, której bezpośrednią przyczyną są skutki epidemii SARS-CoV-2. Owo postępowanie powinno zamykać się w ściśle określonym horyzoncie czasowym. Prawidłowość takiego oświadczenia mogłaby być ewentualnie badana ex post.

 

Jakie byłyby korzyści dla przedsiębiorcy ze złożenia takiego oświadczenia? Przede wszystkim powinno ono zawieszać obowiązek złożenia wniosku o upadłość. Dalej, na czas trwania postępowania ochronnego przedsiębiorca powinien uzyskać całkowity immunitet egzekucyjny. Przepisy mogłyby ograniczyć ciężary windykacyjne: przedsiębiorca nie powinien ponosić kosztów procesu od pozwów wytoczonych w czasie trwania postępowania ochronnym. Z uwagi na brak przychodów przedsiębiorca powinien mieć prawo zawieszenia na czas trwania postępowania płatności kredytów i rat leasingowych. Możliwy byłby mechanizm uprawnienia przedsiębiorcy do jednostronnego przesunięcia terminów innych płatności, które stały się wymagalne w czasie trwania postępowania. Innym pomysłem jest zakaz naliczania odsetek i kar umownych z tytułu opóźnienia za czas trwania postępowania. Przedsiębiorca mógłby uzyskać możliwość powstrzymania się ze spełnieniem świadczenia do czasu renegocjacji umowy z uwagi na zmienione warunki jej wykonywania albo do czasu odmowy przystąpienia do renegocjacji. Przedsiębiorca powinien uzyskać tarczę w relacjach z pracownikami. Instrumentów jest tu sporo: jednostronne zawieszenie przywilejów płacowych pracowników, wyłączenie prawa do odszkodowania dla pracownika z tytułu rozwiązania przez niego stosunku pracy.

 

Po co taka procedura? Jeżeli przedsiębiorca nie ma przychodu to i tak nie zapłaci. Niemniej brak zapłaty rodzi dla dłużnika negatywne konsekwencje prawne. Chodzi tu jednak oto aby zminimalizować skutki tego niepłacenia będącego następstwem epidemii. Przedsiębiorca zasadniczo uzyskiwałby korzyści w ramach relacji horyzontalnych.

Blog

31 marca 2020
SARS-CoV-2 a restrukturyzacja