Zapałki Ojca Świętego
Konstanty Ildefons Gałczyński chcąc swego czasu ośmieszyć akademików stworzył postać fikcyjnego poety angielskiego doby średniowiecza Johna Cheatsa, a przy okazji - podobno całkiem zgrabnie - jego poetycką 5twórczość. W epoce przedinternetowej stworzenie takiej fikcyjnej postaci nie było specjalnie trudne. KIG, jak sam o sobie pisał, serce miał alkoholowe ale dobre. Mistyfikacja miała w sumie ograniczony skutek. Skandal był kontrolowany.
Pomysł ma kontynuatorów. Niedawno, ktoś doprowadził do publikacji w tzw. drapieżnym czasopiśmie (publikującym wszystko wszystkim ale za pieniądze) tekstu składającego się – o ile dobrze pamiętam – z takich samych powtarzających się zdań. Ostatnio natomiast wypłynęła informacja, że profesor AGH Konrad Szaciłowski (chemik) opublikował kilka artykułów w czasopismach naukowych, a w tym „Filumenistyczne hobby Jana Pawła II”. Współautorem prac miał być nieistniejący naukowiec z Turkmenistanu Kapela Pilaki. Celem aktywności profesora AGH było ośmieszenie polityki byłego ministra Przemysława Czarnka co do arbitralnego przyznawania punktów za publikacje, zwłaszcza redakcjom katolickim.
Przyznam, że nie widzę w tej prowokacji profesora AGH absolutnie nic śmiesznego. Po pierwsze, krytyka modus operandi ministra Przemysława Czarnka była w środowisku akademickim nie do przeoczenia. Ponadto nowy minister jednym ruchem pióra skasował całą nobilitację punktową swego poprzednika wszystkim czasopismom. Po drugie, temat pracy „Filumenistyczne hobby Jana Pawła II” uważam za nadający się do badań naukowych. Zastrzegam, że nie wiem nic ponad wiedzę przeciętną o prywatnym hobby Karola Wojtyły (turystyka górska, kajaki, teatr) i nie zamierzam zmieniać tego stanu rzeczy. Wolność naukowa pozwala jednak poszukiwać naukowcom wszelkich tematów, także nawet jak rzekome kolekcjonowanie zapałek przez ważną postać życia publicznego. Co prawda, wyciąganie dalekosiężnych wniosków z zapałczanej symboliki może burzyć inteligencję odbiorcy (zwłaszcza agnostyka). Niemniej bardziej mnie bulwersowało to co pisał zupełnie na serio Sąd Najwyższy czy Trybunał Konstytucyjny w „nie-fejkowych” orzeczeniach. Po trzecie, wpuszczanie do publicznego obiegu naukowego fałszywych opracowań naukowych, w celu prowokacji, uważam osobiście za zachowanie nieetyczne. Prace publikowane jako naukowe mogą czytać mniej krytyczni młodzi naukowcy, a niekiedy także odbiorcy spoza świata nauki, którzy mogą przyjąć przeczytaną treść za dobrą monetę. Po czwarte Jan Paweł II w kościele katolickim ma status świętego. Nie oznacza, to że nie może być krytykowany za swoją działalność publiczną, wydane encykliki czy inne opracowania. Niemniej wykorzystanie osoby Jana Pawła II do mistyfikacji naukowej moim zdaniem jest przynajmniej na granicy naruszenia uczuć religijnych.
Z prowokacji profesora AGH ponadto nic nie wynika na przyszłość. Eksperyment ten w niczym nie wzbogacił naszej wiedzy o mankamentach systemu punktacji czasopism. Spośród osób, które znam nikt nie ocenia artykułu po miejscu jego publikacji ale po jego treści.
Blog