#famousbankruptcycases

Zadłużenie państw a populizm polityczny

 

 

Główną przyczyną narastania długu publicznego państwa jest cyklicznie powtarzający się deficyt budżetowy. Tworząc deficyt, państwo wydaje więcej, niż otrzymuje wpływów. Na deficyt budżetowy w państwach demokratycznych (albo państwach o ustroju zbliżonych do demokracji) ma niemały wpływ cykl wyborczy. W roku wyborczym z zasady każda partia rządząca, licząc na reelekcję, stara się być szczególnie hojna dla obywateli. Precyzyjniej rzecz ujmując dla obywateli, którzy tworzą jej elektorat. Nie ma bowiem sensu tuczyć tych, którzy nie będą głosowali na sypiących publicznym groszem. Niekiedy o niektórych wydatkach budżetowych nie decydują obiektywne względy merytoryczne, ale kalkulacja wyborcza, odbiór pewnych emocji. Z uwagi na zazwyczaj krótką pamięć elektoratu budżet w latach następujących bezpośrednio po wyborach jest bardziej zdyscyplinowany. Innym zjawiskiem jest problem wspólnego zasobu. Otóż wydatki budżetowe dla określonych grup społecznych zwykle nie pokrywają się z przychodami od tej grupy. Interesariusze świadczeń starają się wywierać naciski na ich utrzymanie. Wpływa to w oczywisty sposób na powstawanie niedoboru. Zdaniem Adolpha Wagnera wobec społecznego rozwoju człowieka poszerza on sferę swojej aktywności, a to z kolei w obiektywny sposób wymusza wzrost wydatków. Oczywiście na kształt zadłużenia – w dłuższej perspektywie czasu – ma wpływ dewaluacja pieniądza, amortyzacja długu z uwagi na wzrost zasobności państwa itp.

 

Można jednak postawić hipotezę o istnieniu ścisłego związku pomiędzy populizmem politycznym a bezprecedensowym wzrostem toksycznego zadłużenia publicznego. Populizm to postawa polityczna odwołująca się w swojej retoryce do woli i interesów ludu (populus), a zatem najszerszych kręgów społecznych. Bardzo często interes ludu przeciwstawia się interesom wąskich elit. Prima facie można uważać, że populizm jest zgodny z ideą rządów większości, czyli z demokracją. Sama formuła ustroju demokratycznego nie daje jednak gwarancji dobra i sprawiedliwości. Dlatego teoria państwa i prawa rozwinęła pojęcie demokratycznego państwa prawnego. Ale i ta koncepcja w XXI wieku okazała pewne słabości.

 

W rzeczywistości populizm jest programem politycznym nakierowanym na zdobycie i utrzymanie władzy w państwie poprzez odwołanie się do jak najszerszego elektoratu w zamian za różne przywileje. Bardzo często populistyczne obietnice wyborcze są albo wysoce kosztowne dla budżetu państwa, albo wręcz nierealne do wprowadzenia w życie i utrzymywania ich na dłuższą metę. Chyba, że kosztem dramatycznego zadłużenia Państwa. Populizm jest typowym elementem sceny politycznej w XX i XXI wieku. Dla pocieszenia: nie tylko w Polsce.

 

W obecnej rzeczywistości wszystkie partie polityczne, aby zdobyć władzę, przeprowadzają swoiste przedwyborcze licytacje na obietnice rozdawnictwa korzyści i przywilejów dla obywateli. Obietnice takie trafiają na podatny grunt społeczeństwa konsumpcyjnego. O ile w XIX i XX wieku symbolem tamtych pokoleń mogłaby być znana baśń pt. Dziewczynka z zapałkami, o tyle w XXI wieku byłaby to z kolei Księżniczka na ziarnku grochu. Większość obywateli współczesnego świata ani nie ma skłonności do ascezy, ani nie podziela minimalistycznych upodobań filozofa Diogenesa. Można postawić zatem diagnozę, że w takim klimacie społecznym partie z natury niepopulistyczne nie mają szansy na zwycięstwo wyborcze, a zatem są skazane na polityczne wymarcie. Czym partia prawdziwie reformatorska może przyciągnąć do siebie większość wyborców? Wydaje się, że partia reformatorska to partia tylko na czas stanów nadzwyczajnych, z taką perspektywą, że zrealizowana przez nią konieczna reforma natychmiast pożre jej ojców. Na co dzień jest przestrzeń tylko dla partii populistycznych. Oczywiście populizm może być mniej lub bardziej agresywny.

 

Celem partii populistycznej jest zdobycie władzy. Jest to cel sam w sobie. Programy polityczne dopasowywane są do kalendarza wyborczego. Populizm zazwyczaj nie zostawia miejsca na perspektywę myślenia o pokoleniu czy – co brzmi górnolotnie – o przyszłych pokoleniach.

 

Oczywiście nie wszystkie obietnice wyborcze są realizowane po zdobyciu władzy przez zwycięską partię polityczną. Czasami budżety państw nie są w stanie udźwignąć ciężaru choćby podstawowych obietnic wyborczych.

 

Populistyczne programy zakładają zazwyczaj wzrost wydatków państwa. Lepsza opieka medyczna, lepsze zabezpieczenie społeczne i lepsza edukacja wymagają odpowiednich środków pieniężnych. Niekiedy wyborcy oczekują mniej abstrakcyjnych obietnic: konkretnych świadczeń socjalnych, „nastych” emerytur, itp. Destynatariusze transferów socjalnych stają się egoistyczną grupą elektoratu, której absolutnie nie interesują kwestie światopoglądowe ale utrzymanie tych transferów. Jeżeli zwycięska partia populistyczna natrafi na okres koniunktury gospodarczej, to zwiększone wpływy budżetowe z podatków pozwalają na finansowanie wydatków. Obywatele przyzwyczajeni do pewnych standardów będą jednak oczekiwali ich utrzymania także w dobie recesji.

Populistyczne programy wymagają odpowiednich środków. Problem w tym, że niskie podatki czy postulat obniżenia podatków to również element populistycznych obietnic.

 

W istocie rzeczy populistyczne rządy dla realizacji swoich programów wyborczych sięgają do instrumentu zadłużenia. Proste prawidło ekonomiczne: jeżeli wydaję więcej, niż zarabiam, to na pokrycie wydatków muszę zaciągnąć zobowiązanie. Czy to zjawisko nadzwyczajne? Nie. Wśród współczesnych państw powszechne. Zresztą duża część członków społeczeństwa i tak żyje na kredyt, a przedsiębiorcy zachowują płynność albo inwestują tylko dzięki kredytom obrotowym lub inwestycyjnym. Pożyczone pieniądze przyjdzie jednak kiedyś oddać wraz z kosztami pożyczki. W praktyce łatwiej jednak zaciągnąć nową pożyczkę, niż spłacić starą. Tym bardziej że na bieżąco nie obiecuje się obywatelom mniej, ale tyle samo albo nawet więcej.

 

Taka jest właśnie uproszczona geneza narastania długu publicznego. Z czasem taki dług może jednak stać się toksyczny. Owa toksyczność nie spada jak grom z jasnego nieba. Nie jest to atak serca ale rak toczący finanse publiczne, nieleczony a wręcz maskowany. Jeżeli populizm jest dominującym trendem, a partia stricte reformatorska nie ma szans na sukces wyborczy, to może nadszedł czas na populizm „oświecony”, oparty na szerokim konsensusie politycznym? Od oświeconego populizmu należałoby oczekiwać zgody wszystkich znaczących sił politycznych w państwie na ograniczanie toksycznego długu publicznego.

 

 

 

 

 

 

 

 

Blog

24 sierpnia 2023
#famousbankruptcycases
#4