Mój 11 listopada

 

Dzień 11 listopada 1918 roku świat zapamiętał jako datę zakończenia I wojny światowej. Po ponad stu latach to zdarzenie jest niezwykle odległe. Według anegdoty, do amerykańskiego naukowca, po skończonym wykładzie, podszedł student historii i zapytał: „Z tego co pan profesor mówił o drugiej wojnie światowej wnoszę, że była jeszcze jakaś pierwsza?”

Z kolei w Polsce ten dzień to symboliczny moment odzyskania upragnionej niepodległości. Wkrótce jednak utraconej w wyniku wybuchu II wojny światowej i jej politycznych konsekwencji ustalonych – bez udziału Polski – w Jałcie. Winston Churchill miał powiedzieć o jesieni roku 1918, że zakończyła się wówczas wojna olbrzymów, a rozpoczęły się konflikty pigmejów. Upadek wielkich dynastii: Habsburgów, Hohenzollernów, Romanowów i powojenna słabość władających innymi narodami otworzyła drogę do powstania zupełnie nowych państw jak i restytucji dawnych.

Pokolenie roku 1918 wzięło udział w „wojnie olbrzymów”. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie powołano pod broń większej liczby Polaków. Jedną z zapomnianych pobitewnych mogił Wielkiej Wojny odkrył Stefan Żeromski. Wśród nazwisk poległych określonych jako „Deutsche” i „Russen” było aż nazbyt dużo tych polskich. Zatem Abel zabijał Abla. Pomimo wielkich strat w „wojnie olbrzymów”, która dla Polaków była cudzą wojną, odrodzona Rzeczpospolita wzięła udział w „konflikcie pigmejów”. Była to nie tylko walka o takie czy inne granice. Z Czechami o Śląsk Cieszyński, z Niemcami m.in. o Górny Śląsk i Wielkopolskę, z Ukraińcami o Lwów, z Litwinami o Wileńszczyznę. Kiedy swój zachodni marsz rozpoczęła armia czerwonego proletariatu, „konflikt pigmejów” stał się wojną o przeżycie. Nie tylko Polski ale i dużej części Europy.

Prawdopodobnie każdy z nas ma w zakamarkach rodzinnej pamięci jakąś – może nawet nie tak bardzo wyblakłą – historię związaną z Wielką Wojną. Moja – w jednej z genealogicznych odnóg – wiążę się z historią powrotu dezertera z Mandżurii. Antoni Nowacki pochodził z serca byłej Kongresówki. Zatem objęty został mobilizacją ogłoszoną przez Mikołaja II Romanowa w sierpniu 1914 roku. Miał sporo szczęścia, że nie trafił do jednostek frontowych najliczniejszej armii świata. Ta, fatalnie dowodzona, płaciła za niekompetencję swoich dowódców, morzem ludzkiej krwi. Masakra rosyjskich wojsk nad jeziorami mazurskimi urządzona niemieckim żelazem (bitwa pod Tannenbergiem), to także ofiara z polskiego rekruta. Antoni trafił w zamian za to do Amurskiego Okręgu Wojskowego. Stacjonował w Mandżurii. Do obowiązków jego oddziału należało zabezpieczenie strategicznych instalacji Kolei Wschodniochińskiej łączącej Czytę na Syberii z Władywostokiem. Kolej Wschodniochińska uzupełniała szlak komunikacyjny Kolei Transsyberyjskiej. Była eksterytorialną inwestycją rosyjską na terenie Chin. Antoni najprawdopodobniej należał do utworzonego w roku 1917 Związku Polaków Wojskowych w Mandżurii. W Archiwum Akt Nowych w Warszawie znajduje się dokument nadany przez „centralę” polskich organizacji na terenie Rosji, z siedzibą w Piotrogrodzie, do mandżurskiej „filii” wzywający do nadesłania listy członków. Niestety odpowiedź się nie zachowała...

Niewiele osób o tym wie, ale w Mandżurii było wówczas „polskie” miasto Harbin. W szczytowym momencie zamieszkiwane przez 20 – tysięczną Polonię. Była to wcześniej osada rybacka, w której polski inżynier założył siedzibę administracji kolejowej. Wyjaśnić należy, że władze carskie tłumiły polskie kariery nad Wisłą, ale pozwalały im rozkwitać na Dalekim Wschodzie. Rdzenni Rosjanie parli bardziej na zachód, do Europy, a nie na wschód. Polacy budowali zatem kolejnictwo i na Syberii i w Mandżurii. Tabor kolejowy pochodził z polskich zakładów, projektantem lokomotyw był Polak. Językiem używanym na kolei był rosyjski i polski. Polski Harbin to polskie kościoły, polskie szkolnictwo średnie na światowym poziomie, polskie organizacje polonijne, polska kultura rolna (burak cukrowy przywieziony z Lubelszczyzny), pierwszy (i działający do dziś) browar w Chinach, polskie muzealnictwo etnografii Dalekiego Wschodu. Polscy architekci ustalili ład urbanistyczny w Harbinie. Harbiński dworzec kolejowy był kopią dworca w Siedlcach. Jednym z najbogatszych ludzi w Mandżurii był Polak, Władysław Kowalski. Kowalski zaczynał karierę jako prosty robotnik kolejowy. W Harbinie polonijne stowarzyszenie „Gospoda Polska” prowadziło prężną działalność polityczną. We własnym budynku pod biało – czerwoną flagą. Antoni otrzymał z „Gospody Polskiej” zaświadczenie, że „jest Polakiem”, i że nie będzie się mieszał w wewnętrzne sprawy Rosji. Był styczeń 1918 roku. Antoni był dezerterem. Wracał do domu.

Mawiano, że Rosja ma dwie plagi: plagę głupców i plagę złych dróg. Jedyną możliwością dotarcia przez kontynent azjatycki do Europy była zatem droga żelazna. Kolej Wschodniochińska. Kolej Transsyberyjska. Antoni miał dużo szczęścia i działał w swoistym „okienku transferowym”. Kolej Wschodniochińska dostała się wówczas pod zarząd międzynarodowy. Bolszewikom nie udało się przejąć Kolei Transsyberyjskiej, która aż do 1920 roku kontrolowana była przez Korpus Czechosłowacki. Co prawda bajkalskie lodołamacze (skomunikowane z linią kolejową) irkucki czerwony aktyw włączył do czerwonej flotylli, ale była opcja objechania Bajkału okrężną linią kolejową. Antoni zapewne mógł liczyć na pomoc Polaków pracujących na kolei.

Dotarcie do Moskwy zajęło Antoniemu miesiące. Rewolucja i wojna domowa w Rosji stworzyły terror, niepewność i głód. W takich warunkach pokonanie kilku tysięcy kilometrów nie było proste.

Niemniej w pierwszej połowie 1918 roku Antoni korzystał z faktu zawarcia pokoju brzeskiego między Niemcami a Rosją bolszewicką. Wielka Wojna na wschodzie wygasła. Niemcy nie wycofali całości swych sił ze Wschodu. Pozostałe tam oddziały niemieckie utworzyły pewien bufor pomiędzy odradzającą się Rzeczpospolitą a żywiołem bolszewickim. Zatem wygasły walki niemiecko-rosyjskie i tymczasowo nie było bezpośredniego punktu zapalnego pomiędzy Rzeczpospolitą a bolszewikami.

Z polskiej książeczki wojskowej Antoniego wynika, że najpóźniej w 1919 roku był już w Polsce (więcej o Antonim i tamtych czasach w bezpłatnej e-książce do pobrania na odyseja1918.pl). Do kraju wracało z Rosji wielu znanych Polaków: Ferdynand Ossendowski, Kamil Giżycki, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Bolesław Wieniawa – Długoszewski. W 1920 roku polski konsulat w Harbinie zorganizował powrót statkiem z Władywostoku do Gdańska kilkuset polskich żołnierzy, a w tym weteranów 5. Dywizji Syberyjskiej.

A polski Harbin? Znikł jak Atlantyda. Chińska Republika Ludowa wysiedliła z niego ostatnich Polaków pod koniec lat 40-tych XX wieku.

 

 

 

 

 

 

Blog

10 listopada 2022
Dzień Niepodległości