Czy ustawodawca podatkowy jest racjonalny?

 

Prawo nigdy nie jest idealne. W systemie prawa zdarzają się wewnętrzne sprzeczności. Często niektóre sytuacje życiowe nie zostały przewidziane przez ustawodawcę. Owe niedoskonałości litery ustawy usuwa się w drodze interpretacji. Chodzi tu o odkodowanie treści abstrakcyjnej normy prawnej dla konkretnego przypadku, w którym owa norma jest stosowana. W procesie wykładni interpretator może posłużyć się argumentem „racjonalnego ustawodawcy”. Jest to założenie, że wyników interpretacji przepisów nie można sprowadzić do absurdu bo ustawodawca jest rozsądny i nie stworzyłby absurdalnego prawa. Nowela prawa podatkowego („Nowy Ład”) już na pierwszy rzut oka rodzi wiele sprzeczności i jest pełna niedoróbek. Skomplikowana materia podatkowa przeszła przez parlament w trybie sprinterskim. Zabrakło pogłębionej refleksji, konsultacji społecznych. Poważne regulacje podatkowe przegłosowano z dnia na dzień. Czy tradycyjny argument „racjonalnego ustawodawcy” właśnie się nie zdewaluował? Czy przy wykładni sprzeczności w uchwalonych zmianach podatkowych taki argument zachowa jeszcze swoją powagę?

 

„Zapowiedział (…) podatki, lecz nie podał obwieszczeniem do wiadomości publicznej. Wskutek nieznajomości tekstu dopuszczono się wielu wykroczeń. Wówczas dopiero, gdy lud się burzył, Kaligula ustawę ogłosił, lecz bardzo małymi literami i w takim zaułku, żeby nikt nie mógł przepisać”. (Swetoniusz, Gajus Kaligula, rozdział 41, tłum. J. Niemirska – Pliszczyńska). Współcześnie w tzw. państwie prawa owe prawo powinno być stanowione z szacunkiem dla obywateli. Tymczasem tak poważna reforma prawa podatkowego przyjmowana jest arbitralnie w końcówce roku, z krótkim vacatio legis. Polskie prawo podatkowe będzie należało do najbardziej skomplikowanych systemów prawa w UE. Gargantuiczne zmiany ustaw podatkowych ogłosi się w Dzienniku Ustaw ale czy podatnicy zdążą się do tych zmian przygotować?

 

Skokowy wzrost ciężarów publicznoprawnych dla przedsiębiorców będzie miał szereg negatywnych skutków, które w konsekwencji odczują wszyscy obywatele. Istota problemu nie sprowadza się tylko do tego, że jeżeli przedsiębiorca będzie musiał zapłacić zwiększone ciężary publicznoprawne to uzyska mniejszy dochód. To model idealny. Nie każdy prowadzi tak dobry biznes, że poważny wzrost ciężarów publicznych tylko zmniejszy jego marżę. W wielu wypadkach przedsiębiorca (w szczególności mały i średni) będzie miał wybór albo zamknąć działalność albo podnieść ceny. Podnoszenie cen będzie nakręcało i tak nie małą inflację. To z kolei dotknie już wszystkich, także tych, którzy na zmianach podatkowych mają skorzystać. Podnoszenie podatków przy kroczącej inflacji to dolewanie oliwy do ognia. Koszty obciążeń fiskalnych wymuszą w wielu wypadkach racjonalizację zatrudnienia, a zatem wielu pracodawców może nie stać na zatrudnianie pracowników. Wysokie daniny to bodziec do powiększania się szarej strefy i do emigracji podatkowej. Warto pamiętać, że rząd nie ma własnych pieniędzy. Musi je zabrać podatnikom. Tymczasem pole łowisk podatkowych może się zmniejszyć. To oznacza mniejsze wpływy do budżetu i dalsze niebezpieczne pompowanie balonu długu publicznego. Ostatnie dwa lata to nie był czas w którym przedsiębiorcy byli rozpieszczani. Musieli stawić czoła pandemii. Wizje makroekonomiczne na najbliższą przyszłość nie są optymistyczne. Jak wielu drobnych przedsiębiorców przetrzyma eksperyment Nowego Ładu?

 

Przy okazji dostało się etosowi przedsiębiorcy. Kiedyś, w czasach słusznie minionych, byli to „prywaciarze”. Ustawa Wilczka z 1988 roku otworzyła ludziom drogę do prowadzenia własnego biznesu. W 2021 można się było dowiedzieć, że przedsiębiorcy to ci, którzy żyją z cwaniactwa. A kto by cwaniaka żałował?

 

 

 

 

 

 

 

Blog

04 listopada 2021
Czy ustawodawca podatkowy jest racjonalny?