Czy Górny Śląsk potrzebuje autonomii?

 

Autonomia Śląska doby II Rzeczypospolitej wciąż budzi sentyment i nostalgię, a niekiedy jest pożywką dla współczesnych ambicji politycznych. Niemniej restytucja autonomii górnośląskiej w III Rzeczypospolitej nie jest obecnie ani potrzebna ani możliwa.

 

Ojcowie założyciele II Rzeczypospolitej w preambule konstytucji marcowej nazwali odrodzoną ojczyznę – Matką. Obecnie Matką wszystkich ustaw można nazwać Konstytucję, a ta w art. 3 deklaruje, że Polska jest państwem jednolitym. Koncepcja autonomii jest nie do pogodzenia z fundamentami ustrojowymi aktualnie określonymi w Konstytucji.

 

Co bardzo istotne, aspiracje lokalne mogą być w III Rzeczypospolitej szeroko realizowane na szczeblu samorządowym.

 

Autonomia jest szczególnym stanem społeczno – polityczno - prawnym. Ustanawiana ona jest w sytuacji gdy pomiędzy terenem autonomicznym a metropolią zachodzą znaczne różnice (np. autonomia Madery, Katalonii), gdy dany teren jest przedmiotem roszczeń innego państwa czy innych państw (np. autonomia Kosowa), itp. Za autonomią muszą przemawiać nadzwyczajne racje. Autonomia może być stanem przejściowym do pełnej emancypacji terenu autonomicznego w samodzielny twór państwowy (np. autonomia Palestyńska).

 

Autonomia Śląska rodziła się w szczególnych okolicznościach. Jej formalnym źródłem była Ustawa Konstytucyjna z 15 lipca 1920 r. „Statut organiczny Województwa Śląskiego”. Nasuwa tu się nieodparte skojarzenie, że Sejm Ustawodawczy nawiązał nazewnictwem do aktu cara Mikołaja II z 1832 r. „Statut Organiczny Królestwa Polskiego.” czyli fundamentalnej wówczas regulacji ustrojowej. Niemniej nie sama nomenklatura ma tu kluczowe znaczenie. Artykuł 88 Traktatu Wersalskiego z 28 czerwca 1919 r. (który wszedł w życie 20 stycznia 1920r.) przewidywał, że los Górnego Śląska rozstrzygnie się w plebiscycie. Autonomia była zatem przemyślaną polityką władz polskich do terytorium na którym ścierały się sprzeczne dążenia Niemiec i Polski, a które były zamieszkiwane przez Niemców, etnicznych Ślązaków, Polaków, Czechów, Żydów. Subtelna konstrukcja autonomii miała być przeciwwagą dla niemieckiej koncepcji żelaznego państwa. Plebiscyt został przeprowadzony 20 marca 1921r. i z punktu widzenia polskich racji nie był odczytywany w kategoriach sukcesu. Co więcej, w tej części ziem Górnego Śląska, które – dzięki popowstaniowym korektom – przypadły Polsce żywioł propolski nie miał monopolu, a dla wielu mieszkańców – usłyszane w języku matki – słowo „stolica” bardziej kojarzyło się z Berlinem niż z Warszawą. Ratio legis Ustawy Konstytucyjnej można odczytywać w ten sposób, że śląska dzielnica Polski nie miała być - dzięki autonomii -  areną igrzysk, choć rzeczywistość ostatecznie dopisała, z innych powodów, zupełnie inne zakończenie. Nie można zapominać, że Ustawa Konstytucyjna została uchwalona w czasie gdy polityczni bukmacherzy nie obstawiali wysoko przetrwania ledwo co odrodzonego państwa. W połowie lipca 1920 r. trwająca ofensywa Armii Czerwonej wymuszała odwrót zmęczonego żołnierza polskiego. Czy – jak mógłby wówczas kto pomyśleć – nadanie autonomii dla Śląska nie było wyrazem nadmiernego optymizmu Sejmu Ustawodawczego? Faktem natomiast jest, że uregulowanie ustroju Województwa Śląskiego – o nieustalonych naówczas granicach zewnętrznych - poprzedziło uporządkowanie spraw ustrojowych samej Rzeczypospolitej. To ostatnie nastąpiło konstytucją marcową (ustawa z 17 marca 1921 r.).

 

W rzeczywistości pojałtańskiej poturbowaną Polskę – jak przedmiot - przepchano na zachód Europy. Cena za nabytki na zachodzie była wysoka, a płacono (bez prawa negocjacji ceny) i suwerennością i połaciami ziem wschodnich. Na Górnym Śląsku nie było już wersalskich subtelności plebiscytowych. Naród który zbiorowo przyjął na siebie odpowiedzialność za wypędzenia i masowe morderstwa sam stał się ofiarą wypędzeń.

 

Zatem na Górnym Śląsku, aby wrócić do pytania o współczesny sens autonomii, mieszkają i Polacy i Ślązacy. Przy czym „Ślązak” jest słowem wielu barw. W pierwszym rzędzie trzeba je zarezerwować dla grupy etnicznej. Ślązakiem jestem jednak także i ja, potomek migrantów z byłej kongresówki, urodzony w „najbardziej polskim z polskich miast”, a całe życie mieszkający w najpiękniejszym mieście Górnego Śląska. Z tej ostatniej perspektywy Ślązak to w pewnym sensie synonim Polaka i Europejczyka. Taka matrioszka: gliwiczanin, Ślązak, Polak, Europejczyk. Pewne znaczenie dla postawionego pytania ma okoliczność, że obecne granice województwa śląskiego sięgają także hen za Brynicę, a tam jest jedyne miejsce na świecie gdzie nie ma ani jednego Ślązaka. Czynnik etniczny nie stanowi w sporze karty atutowej. Kopalnie i huty też coraz słabiej podkreślają tożsamość przemysłową regionu. Wszystko wskazuje na wejście w epokę postkarbonalną. Nie ma poważnych pytań o przynależność państwową Górnego Śląska. Autonomia to zatem temat dla grup rekonstrukcyjnych, historyków, pasjonatów regionu…

Blog

11 listopada 2018
Czy Górny Śląsk potrzebuje autonomii?